Heroina Piątka
Przeczytałam Heroinę. po namowach Ewagriusza. Wielość nieprzeczytanych książek ogranicza bowiem moje wybory. Mamy chyba inne zdanie na jej temat. Może wy mi pomożecie dostzrec w tej jksiażce coś , czego nie widze. Cztym zatem jest dla mnie ta lektura:
Na pewno nie jest to apoteoza ćpania. Ale czym jest? Formą ekspiacji autora?
Nie mam jeszcze pomysłu na tę książkę. mam emocje. zdumienie, marną
kondycja naszego człowieczeństwa, kruchością tego, co o nim decyduje.
Przerażenie pokusą " dążenia do szczęścia" drzemiącą w każdym nas,
może tą pustynią, o której pisze we wstępie. Nie zastanawiałam się
jeszcze czemu służy ta wielość narracji, rożnych i jednakich
jednocześnie ,jakby uosobiona heroina przemawiała przez usta bohaterów.
Nie zabierałam się do tej książki, pomijałam, ją, bo uciekam od takich
klimatów. Strasznie jestem poddana na nihilizm, na przerażenie naszą
ludzką lichością.
Wiesz, myślę, ze nawet kilka okołonarracyjnych refleksji, rozważań na
przykład na temat ludzkiej pogoni za szczęściem ( włącznie z
katastroficzna wizją zaćpanego społeczeństwa) jest wynikiem, wypadkową
tego, ze autor był ćpunem. Myślę, ze on nadal tkwi w tym
jednowymiarowym, płaskim świecie człowieczeństwa sprowadzonego do
kilku fizjologicznych czynności. Nadal nie ma żadnego odniesienia do
nikogo i niczego poza zamkniętym światem swoich doznań.
Dlaczego bohaterowie zachowują jak więźniowie ( cwelą i są cweleni)
jakby to była jakaś inicjacja cholerna, uskuteczniana pomiędzy paroksyzmami
wymiotów. To jedyne relacje między bohaterami??? Żeby jednak heroina
tak człowieka zredukowała, musiałby być już przed tym nieco
zredukowany.? A może się mylę?
Straszliwy cynizm przetworzony przez zaćpany umysł w parodię
miłości. ( kiedy przyszły nieboszczyk wprowadza Bartka w świat
ćpunów).

Przypomniało mi się tez, ze dawniej czytałam jego Bagno. Uczucie
zniesmaczenia długo mnie nie opuszczało: mroczna, wymiotna literatura.
Jakieś pomieszanie sacrum z profanum ( ten motyw świątyni budowanej
obok miejsca znalezienia okaleczonych zwłok). Autor zdaje się być
opętany, zarażony jakąś bagienną obsceną, te wizje, jak z koszmaru
sennego. Narratorzy jego powieści ukazują człowieka sprowadzonego tylko
do roli uwikłanego w doznania zmysłowe mechanizmu rzygającego,
ćpającego i uprawiającego jakiś chory seks. Ani jednej myśli spoza
tych doznań, ani jednego wzlotu poza horyzont płaskich doznań. Nic z
ducha. A może coś jest? Ale co?


  PRZEJDŹ NA FORUM